wnętrza filmowe

Cud na 34 ulicy

Cud na 34 ulicy to dwa filmy o tym samym tytule- produkcja z 1947 roku oraz z roku 1994.  Przyznam szczerze, że wartym obejrzenia jest z pewnością ten z 47. Oglądając oba ma się wrażenie, że film z 94 jest kropka w kropkę identyczny z poprzednikiem, nawet w kwestii wnętrz i charakterystycznego półokrągłego okna, przez które mała Susan ogląda świąteczną paradę. Z tym, że nowsza wersja to w moim odczuciu taki trochę nieudany remake Cudu z 47. Niemniej to o wnętrzach współczesnego filmu można powiedzieć więcej, dlatego od niego zaczniemy.

Cud na 34 ulicy- film z 1994 roku

To świąteczna opowieść o braku wiary w Świętego Mikołaja, która też przekłada się na postawę życiową głównej bohaterki. Dorey nie chce zaangażować się uczuciowo w nowy związek z obawy przed rozczarowaniem. Tego samego uczy swoją córkę. Uważa, że lepiej powiedzieć dziecku, że święty Mikołaj nie istnieje, aby w późniejszym czasie nie było jej przykro, że została oszukana. Oczywiście jak to w rodzinnych, świątecznych filmach bywa wszystko kończy się szczęśliwie i radośnie.

W rodzinnych filmach świątecznych nawet market wygląda jakby żywcem wyjęty z domu mikołajowych elfów 😊

Nie wspominając już o pomieszczeniach biurowych. W takiej pracy można by z przyjemnością spędzić niejedną nadgodzinę 😀

Czy ktoś widział tak przyjemny kominek w gabinecie szefa?

Mieszkanie Dorey

Apartament głównej bohaterki jest stonowany, zachowawczy jak ona sama. Mimo świątecznej pory, w mieszkaniu nie ma niczego co by na to wskazywało. Oczywiście do czasu…

Całość składa się z mikroskopijnego korytarzyka z którego wchodzi się bezpośrednio do salonu i częściowo otwartej kuchni.

Ściany w kolorze beżu zdobią wyłącznie białe sztukaterie. Powieszone gdzieniegdzie obrazy i niewielkie kinkiety właściwie pozostają niewidoczne. Mimo to, nie ma się wrażenia pustki, bowiem wspomniane sztukaterie wspaniale korespondują z widocznymi w „oknie kuchennym” szafkami z jednej strony czy z zabudowaną biblioteczką z drugiej.

Otwarta przestrzeń i jasne barwy powodują, że mieszkanie sprawia wrażenie większego niż jest w rzeczywistości. Poza tym składa się właściwie wyłącznie z niezbędnych sprzętów. Przy wejściu prosta konsolka, lustro i kosz na parasole w brązach i srebrne kinkiety z mlecznymi kloszami symetrycznie zawieszone po obu stronach drzwi wejściowych.

Salonik

To głównie obszerna kanapa, dwa fotele i stolik pufa, a także podręczny stolik przy kanapie i okrągły stolik przy uszaku. Oczywiście nie można nie wspomnieć o zabudowanej ściance bibliotecznej oraz imponującym kominku, bez którego to wnętrze bardzo by straciło.

Poniżej salon widoczny z jadalni.

W głębi widać korytarz, który prawdopodobnie łączy strefę nocną z dzienną i prowadzi m.in. do pokoju małej Susan.

Pokoik dziewczynki został gustownie urządzony w mleczną biel, delikatny róż i budyniowy beż- taki przyjemny i nie przesłodzony koktajl mleczny. Ściany ozdobione sztukaterią w  kolorach identycznych jak reszta domu, różnią się tym, że tutaj ze sztukaterii ułożono ramki, w których umieszczono dziecięce obrazki. Okna ozdobione zostały delikatnymi firankami z groszki oraz krótkimi zasłonkami upiętymi po obu stronach okna. Regał na zabawki, ogromne łóżko, pleciony fotel i skrzynia na zabawki pod oknem to właściwie wszystkie meble jakie tu widzimy. Oczywiście nie mogło tu również zabraknąć małego, okrągłego stolika z lampką nocną, której barwa jest niemal identyczna jak kolor fotela.

Jak wspomniałam wcześniej, mieszkanie w pewnym momencie nieco się zmienia.

Oczywiście dla wprawnego oka jasnym jest, że to przyjemne ciepło bijące z powyższego zdjęcia to za sprawą odpowiedniego oświetlenia 😉 jednak wiadomo, że tu zadziałała magia świąt. Kojące światło słonecznego poranka sączące się leniwie prze okno, choinka, a pod nią ogrom prezentów, świąteczne ozdoby na kominku czy wreszcie sam kominek z migotliwie igrającym ogniem wystarczą by wyczarować ten jedyny w swoim rodzaju klimat domowego, świątecznego nastrojowego ciepła.

Mieszkanie Bryana

Zupełnie inaczej ma się sprawa z mieszkaniem Bryana.

Typowo męski, kawalerski apartament urządzony w barwach ziemi- brązach, szarościach, ciepłych beżach. Oczywiście na pierwszym planie mamy słynne już okno z widokiem na świąteczną paradę. Ogromne okno znajdujące się w półokrągłym wykuszu otoczone zostało tkaninami nadającymi temu miejscu niezwykle przyjemny, wręcz romantyczny charakter. Parapet, będący sporą zabudową, wyłożony został miękkimi jasno brązowymi materacami, zaś wokół okna zawieszono pasiaste beżowo- rdzawe zasłony. Całość utrzymana w klimacie gorącego letniego wieczoru, choć za oknem grudniowa zima.

Interesujący miszmasz pojawia się w przeciwległej części mieszkania, również łączącego przedpokój z salonem w jedno.

Szare ściany, ozdobione ciemniejszą sztukaterią stanowią nienachalne tło dla bardziej soczystych, wyrazistych barw reszty wnętrza, czy też zewnętrza. Jak widać, kolory mebli świetlnie współgrają z odcieniem odkrytej cegły elewacji budynku, widocznej w oknie po prawej. Ciepłe tony brązu i czerwieni kontrastują jednocześnie z ciemną zielenią zasłony okalającej wspomniane już okno i stojącego pod nim fotela. Do tego kinkiety i lampa stołowa z czerwonymi abażurami dopełniają całości.

Cud na 34 ulicy- film z 1947 roku

Czarno biały film o którym możemy opowiedzieć w kategorii urządzania wnętrz, nie wdając się w szczegóły odnośnie kolorystyki, bo ta jest nam zwyczajnie nieznana. Daje to pole do popisu dla naszej wyobraźni.

Mieszkanie Doris

Dość charakterystycznym elementem wyposażenia wnętrz w tamtych czasach, poza oczywiście, tapetami na ścianach, były kotary/portiery wiszące przy drzwiach wejściowych. Były to zasłony szyte z grubej, ciężkiej tkaniny, nie przepuszczającej świata, oddzielające przedpokój od salonu. Czyli część wejściową od mieszkalnej.

Przepiękny kredens pełniący jednocześnie funkcję biblioteczki i krzesła patyczaki, dzięki modzie na wnętrza retro, znajdują się dziś w niejednym współczesnym wnętrzu.

Fotel uszak na wygiętych ludwikowskich nóżkach też wydaje się być jakiś znajomy. Oglądając to wnętrze widać jak historia kołem się toczy. Jak moda, zarówno w ubiorze jak i we wnętrzach, wraca po latach. Coś co modne było w latach 40- tych dziś znów jest na salonach. Ten dywan jeszcze rok temu był prawdziwym hitem.

Interesującym elementem, którego zresztą trudno nie zauważyć, jest ogromne okno, z którego widok rozpościera się na inne okno- mieszkania sąsiada, a z niego znów na słynne już okno z którego mała Susan ogląda świąteczną paradę.

Kawalerski apartament sąsiada utrzymany w klasycznym stylu typowego gabinetu, z dużym dębowym biurkiem i skórzanymi fotelami oraz pokaźną biblioteczką.

Tu również uwagę zwracają kotary wiszące przy drzwiach stylem nawiązujące do zasłon. Ciężkie tkaniny o ornamentowym wzorze, zakończone frędzlami wspólnie z wzorzystym dywanem nadają wnętrzu przytulności.

Zupełnie jak salon prokuratora. Piękny, monumentalny kominek, drewniane boazerie i zabudowane biblioteczki plus wygodny, kwiecisty fotel i można tak spędzić całą mroźną zimę.

W stylu wnętrza

Witryna Kingston Hamptons– 13590 zł (już niedostępna); Krzesło Chiavari– 139 zł; Krzesło Windsor Fameg– 655 zł; Fotel uszak– 750 zł; Okrągły stolik– 619 zł; Kinkiety ARES nowodvorski- 156 zł/szt.; Tapeta romby retro– 153,99 zł; Dywan Berber Shaggy 160×230- 699 zł; Lampa stołowa– 1467 zł; zasłona– 191,35 zł/szt.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *